W tym odcinku usłyszycie o tym jak skutecznie motywować dziecko do działania w oparciu o książkę Joanny Steinke-Kalembka – „Dodaj mi skrzydeł. Jak rozwijać u dzieci motywację wewnętrzną?”. Słuchając dzisiejszego odcinka dowiesz się czym jest motywacja wewnętrzna u dzieci, a także jakie są rodzaje motywacji, jakie są sposoby motywowania oraz co jest najważniejsze w tym procesie. Będzie trochę o nagradzaniu, relacjach oraz nastawieniu.
Listen to „Odcinek 2 – Motywacja wewnętrzna u dzieci” on Spreaker.
LINKI
Poniżej znajdziesz listę linków do tematów wspomnianych w odcinku.
- Książka „Dodaj mi skrzydeł. Jak rozwijać u dzieci motywację wewnętrzną?” Joanna Steinke-Kalembka
- Blog Joanny Steinke-Kalembka- Edukowisko
- Książka „5 języków miłości” Gary Chapman
- Książka „5 języków miłości dla mężczyzn” Gary Chapman
- Nasz fanpage – Zabawa i Rozwój – Rodzicielski Drogowskaz
TEMATY PORUSZANE W DZISIEJSZYM ODCINKU
- Motywacja i jej rodzaje (motywacja zewnętrzna i motywacja wewnętrzna)
- Skutki motywowania za pomocą metody kija i marchewki (motywacja zewnętrzna)
- Znaczenie relacji dla motywacji (w tym wpływ relacji na rozwój mózgu dziecka)
- Praktyczne sposoby budowania dobrej relacji
- Wykorzystanie 5 języków miłości Garego Chapmana do budowania relacji (dotyk, słowa, czas, działanie i podarunki)
- Rola rodzica jako bezpiecznej bazy i bezpiecznej przystani
- Wpływ nastawienia na motywację wewnętrzną (nastawienie na rozwój, a nastawienie na trwałość)
- Praktyczne ćwiczenia do wykorzystania w pracy nad nastawieniem
- Informacja o pozostałych tematach jakie są poruszane w książce
TRANSKRYPCJA
RJ #02 Motywacja wewnętrzna u dzieci – relacje i nastawienie (Książka „Dodaj mi skrzydeł. Jak rozwijać u dzieci motywację wewnętrzną?” Joanna Steinke-Kalembka.)
Poniżej znajdziesz zapis drugiego odcinka podcastu Rodzicem Jestem – „Motywacja wewnętrzna u dzieci – relacje i nastawienie”.
Ściągnij transkrypt w formie PDF.
Cześć,
Witamy Cię w podcaście Rodzicem Jestem.
Nazywam się Sylwia, a ja jestem Ola.
Jeśli chcesz zmienić swoje życie rodzinne na lepsze to zostań z nami. Opowiemy Ci jak czerpać więcej radości z bycia rodzicem i nie zwariować. Pokażemy narzędzia, które wykorzystujemy by budować lepsze relacje w swojej rodzinie. Zdobywaj z nami wiedzę na temat rozwoju, a także korzystaj z praktycznych wskazówek oraz gotowych rozwiązań rekomendowanych przez pedagogów i psychologów dziecięcych.
To co wchodzisz w to? Zapraszamy
SYLWIA: Witamy Cię w drugim odcinku podcastu Rodzicem Jestem.
Olu, powiedz o czym będzie dzisiejszy odcinek?
OLA: Dzisiejszy odcinek będzie poświęcony książce „Dodaj mi skrzydeł. Jak rozwijać u dzieci motywację wewnętrzną?”. Autorką książki jest Joanna Steinke-Kalembka, która jest psychologiem, trenerką umiejętności psycho-społecznych i prowadzi blog Edukowisko
Książka według mnie jest przeznaczona dla rodziców w dowolnym wieku. Sama autorka wskazuje, że książka może okazać się najbardziej przydatna dla rodziców dzieci w wieku od 7 do 14 lat. Wiąże to z tym, że często właśnie w tym momencie często pojawiają się problemy z motywacją u dzieci, w związku z tym, że zaczyna się szkoła. Jednak tak jak mówiłam, tak naprawdę to jest książka dla każdego.
Dlaczego wzięłyśmy na tapetę książkę „Dodaj mi skrzydeł. Jak rozwijać u dzieci motywację wewnętrzną?”
Szukamy odpowiedzi jak zachęcić dziecko do podjęcia aktywności, których ono akurat podejmować nie chce np. może to być dbanie o porządek, przestrzeganie zasad czy właśnie wspomniana wcześniej nauka.
Tutaj zwróciłam też uwagę na to, że autorka mówi, że rodzic najczęściej ma dobre intencje w tym czego chce od dziecka, ale jeżeli dziecko stawia opór, nie chce realizować tego czego oczekujemy to pojawiają się emocje, najczęściej złość. A za tym idzie bardzo często etykietowanie dziecka – pojawiają się takie myśli jak to, że nasze dziecko jest leniwe, nie chce z nami współpracować, jest niegrzeczne. Albo etykietowanie siebie, wtedy myślimy sobie – to ja sobie nie radzę ze swoim dzieckiem, jestem złym rodzicem. Takie myślenie przekłada się na nasze zachowanie i powoduje to, że słabnie relacja, pojawia się walka między rodzicem, a dzieckiem czy niezrozumienie.
SYLWIA: Dlaczego właśnie ta książka? Co ją wyróżnia spośród wielu innych pozycji o takiej tematyce?
OLA: Mnie przyciągnęło to, że autorka w dużej mierze zwraca uwagę na to, że to Ty musisz przetrzeć szlaki i zapoczątkować zmianę. Czyli zwraca uwagę na tą ogromną rolę rodzica, na to, że dzieci obserwują to co robisz i to wpływa na to jak one postępują. Jeżeli Ty się nie zmienisz, to nie zmieni się zachowanie dziecka, nie zmieni się dziecko. Fajne jest też to w tej książce, że jest bardzo dużo ćwiczeń dla rodziców i opiekunów. Autorka zaleca też, żeby ćwiczenia dla dzieci przetestować najpierw na sobie.
Autorka kładzie największy nacisk na to, aby rodzic tworzył środowisko, które wspiera rozwój motywacji wewnętrznej u dziecka od najwcześniejszy lat. Tutaj przydatne są narzędzia, które pozwalają rozwijać naturalny potencjał dziecka i sprzyjać kształtowaniu jego motywacji wewnętrznej. Dobrze obrazuje to stwierdzenie zawarte w książce, że „dobry ogrodnik wie, że potrzeba czasu i cierpliwości, żeby pojawiły się plony”. Budowanie motywacji wewnętrznej jest tutaj przedstawione jako sianie ziaren.
Ważne jest też to, że w książce jest stanowczo powiedziane nie dla motywacji zewnętrznej – metod takich jak metoda kija i marchewki, czyli nagród i kar. Co równie ważne – książka zawiera informacje oparte o rzetelne, naukowe badania i jest bardzo praktyczna.
SYLWIA: Jak będzie wyglądał dzisiejszy odcinek?
OLA: Książka jest bardzo praktyczna i zawiera bardzo wiele cennych wskazówek, dlatego nie sposób opowiedzieć o niej całej. Stąd wybrałam 3 zakresy tematyczne, które są w niej poruszane. Powiemy o tym:
- czym jest motywacja,
- jakie dla motywacji ma znaczenie relacja
- oraz o wpływie nastawienia na motywację.
Na koniec powiem kilka słów o tym co jeszcze możecie znaleźć w książce, z jakich innych źródeł odnośnie motywacji warto korzystać.
SYLWIA: Przejdźmy do motywacji. Czym jest motywacja wewnętrzna?
OLA: Żeby powiedzieć coś więcej o motywacji wewnętrznej zwróćmy uwagę na to, że psychologia dzieli motywację na dwa rodzaje. Jest to motywacja zewnętrzna i wewnętrzna.
Zacznę od tej drugiej.
Motywacja zewnętrzna to wszelkie zachęty, naciski, które stosujesz, aby przekonać drugą stronę, aby zrobiła coś, co chciałbyś, aby wykonała. Są to nagrody, kary, pochwały, jakieś przekupstwa.
Co ważne? Taka motywacja pochodzi z zewnątrz. Nazywana jest metodą kija
i marchewki. Wiąże się z chęcią kontroli drugiej osoby, jej działań.
W przeciwieństwie do tego motywacja wewnętrzna pochodzi od Ciebie. Ma źródło w Tobie. Jest to energia, która mobilizuje do zainicjowania działania i zaangażowania się w nie. To znaczy – tak po ludzku, że wykonujesz jakąś czynność, bo jest interesująca, bo daje Ci przyjemność. Widzisz w niej jakąś wartość, widzisz w niej sens.
Motywacja wewnętrzna wiąże się z tym, że jest większe zaangażowanie, większa kreatywność w wykonywanej pracy. Praca jest lepiej wykonywana. Masz poczucie sensu, czy satysfakcji.
SYLWIA: Jakie są więc skutki motywowania za pomocą kija i marchewki?
OLA: Jeżeli chodzi o skuteczność to nie możemy powiedzieć, że motywacja zewnętrzna nie działa. Ona działa. Tylko działa najczęściej tu i teraz. Ona nie powoduje trwałej zmiany.
Często wiąże się z tym, że jeżeli zaproponujemy dziecku jakąś nagrodę i często takie propozycje dajemy, to dziecko może oczekiwać coraz większych nagród.
Autorka w książce opisuje eksperyment z przedszkolakami, w którym dzieciom zaproponowano rysowanie i podzielono je na trzy grupy. W pierwszej grupie dzieciom obiecano nagrodę – odznakę już na samym początku, za rysowanie. W drugiej grupie zachęcono dzieci, żeby rysowały nie mówiąc nic o tym, że będą miały jakieś nagrody. Jednak po samym zadaniu otrzymały one odznakę. Trzecią grupą była grupa kontrolna, gdzie nie zastosowano żadnych zachęt.
Po dwóch tygodniach wrócono do obserwacji zachowania dzieci. Okazało się, że dzieci, którym wcześniej obiecano odznakę, czyli nagrodę spędzają już teraz ponad połowę czasu na tym, aby rysować. Szczególnie było to widoczne w przypadku dzieci, które wcześniej bardzo lubiły to wykonywać.
Jakie wyciągnięto z tego wnioski? Po otrzymaniu nagrody dzieci traciły zainteresowanie już samą aktywnością. Ważniejszy był cel, czyli zdobycie odznaki.
SYLWIA: Czyli trochę jak z ocenami w szkole?
OLA: Dokładnie. I to właśnie odwraca uwagę od tej aktywności. Tak jak mówisz z ocenami – dziecko skupia się na ocenie, czyli na celu. Nie na samym zadaniu, aktywności, przyjemności z jego wykonania. Wiąże się to z mniejszym zaangażowaniem, spadkiem zainteresowania, satysfakcji, kreatywności.
SYLWIA: Czym jest motywacja oparta na kontroli i jak możemy się przed nią chronić?
OLA: Jak wspominałam na początku to motywacja zewnętrzna jest tą motywacją opartą na kontroli. Oznacza to, że nie same nagrody szkodzą, tylko szkodzi mechanizm, który niszczy motywację, a tym mechanizmem jest kontrola.
Każdy człowiek posiada określone potrzeby psychiczne Żeby mógł rozkwitać w pełni te potrzeby muszą zostać zaspokojone. Takie potrzeby to potrzeba autonomii, kompetencji, relacji.
Jeśli stosujemy kontrolę blokujemy naturalny potencjał dziecka. To się dzieje w takiej sytuacji, gdy mówimy dostaniesz nagrodę „jeśli”. Warunkujemy i to jest nacisk, a nacisk jest formą kontroli.
Jeżeli robimy coś takiego to odbieramy dziecku autonomię. Dziecko w tym momencie może zareagować w dwojaki sposób – podporządkować się albo zbuntować się. Podporządkuje się – wykona zadanie, ale najczęściej odbędzie się to najmniejszym kosztem, żeby to zrobić. Zbuntuje się – to w sposób jawny albo ukryty sprzeciwi się nam.
To, że stosujemy takie metody powoduje u dziecka brak poczucia sensu. Takiemu dziecku może często brakować umiejętności rozumienia swoich potrzeb. W przyszłości może się okazać, że nie wie kim jest, co tak naprawdę je interesuje, ponieważ wykonuje dane czynności tylko dlatego, aby zrealizować cel. Nie myśli o tym czy coś lubi. Nie myśli o tym w czym się realizuje. Może mieć trudności z kreowaniem własnego sensu życia.
SYLWIA: Czyli generalnie robi to co chce ktoś.
OLA: Tak. Wtedy najczęściej wiąże się to z tym, że realizuje oczekiwania innych osób nie swoje.
SYLWIA: Dlaczego zatem jako rodzice tak często sięgamy po motywację zewnętrzną?
OLA: Tak naprawdę myślę, że większość z nas nawet się nad tym nie zastanawia. Znamy takie metody. Sami najczęściej byliśmy w ten sposób wychowywani. Przychodzi nam to naturalnie.
A tak naprawdę, w książce autorka zwraca uwagę na to, że często wiąże się z innymi intencjami niż motywowanie tak faktycznie.
Przykładowo może to być chęć zbudowania pozytywnej atmosfery. Chcemy, żeby dziecko nas lubiło, żeby było miło. Chcemy też wyrazić w jakiś sposób dla niego docenienie, podziękowanie. Czasami chcemy ugrzecznić dziecko. Jeśli ono się buntuje – chcemy, żeby wszystko było po naszej myśli. Czasami jest tak, że stosujemy nagrody dlatego, że dziecko jest już do nich przyzwyczajone – musimy spełniać oczekiwania innych osób. Przykładowo może to dotyczyć wychowawcy w przedszkolu. Dzieci już są przyzwyczajone i nawet jeżeli chciałby to zmienić, to może kierować się tym, żeby spełnić oczekiwania innych osób.
Często jest tak, praktycznie zawsze, że dzieci same chcą pomagać, same chcą czuć się użyteczne, same chcą się uczyć. Większość czynności tak naprawdę wykonują same od siebie chętnie. To jest już dla nich przyjemność. To jest już dla nich same w sobie nagrodą.
SYLWIA: Czy nie jest często tak, że to my rodzice pokazujemy dziecku że coś jest niefajne, np. nagradzając za sprzątanie. Mówimy „jeśli posprzątasz włączę Ci bajkę”. To jest motywacja zewnętrzna i wtedy dziecko już nie lubi tego sprzątania, bo wie już, że to coś złego, kiedy jeszcze chwilę temu to lubiło.
OLA: Dokładnie. Czasami stosujemy takie mechanizmy w przypadku jakiś czynności, które są z natury przyjemne. Na przykład rysowanie – dziecko lubi rysować, a my
z założenia mu powiemy na przykład, że dostanie coś od nas i niepotrzebnie niszczymy jego naturalną chęć do tego.
SYLWIA: Czyli wracamy do eksperymentu z rysowaniem. Czyli motywacja zewnętrzna to samo zło? Czy tak nie do końca?
OLA: Nie do końca. To zależy tak naprawdę od tego w jaki sposób będziemy tego narzędzia używać. Tak jak inne narzędzia ma ono swoje plusy i minusy.
Nagroda może być czymś pozytywnym, wtedy kiedy jest stosowana jako forma doceniana. Ale muszą być spełnione pewne warunki. Nie mówimy dziecku na początku, że dostanie nagrodę, jeśli coś wykona. Ważne jest słowo „jeśli”. Wtedy ono koncentruje się już na tym celu. Ale jak najbardziej możemy dać dziecku nagrodę w formie docenienia, np. wyjście do kina, na basen, inna przyjemność dla dziecka – już po wykonaniu zadania, nad którym się napracowało.
Czym się to różni?
Nagradzanie jako technika sprawowania kontroli – pojawia się element „jeśli”, czyli jest to forma warunkowa. Nie dostaniesz deseru – jeśli nie zjesz obiadu. I to właśnie wpływa w sposób niszczący na motywację wewnętrzną. Kieruje uwagę na nagrodę – nie na pracę, która wykonujesz. Czyli źródło aktywności jest na zewnątrz, nie wewnątrz Ciebie. Dlatego wiąże się to z mniejszym zainteresowaniem i zaangażowaniem.
Ta pozytywna forma nagradzania to forma doceniania za wysiłki i pracę. Tu nie może być formy warunkowej. To wiąże się najczęściej ze spontanicznością. Wykonane jest zadanie i możemy docenić włożoną pracę, wysiłek, zaangażowanie. To automatycznie powoduje, że dziecko jest bardziej zainteresowane, zaangażowane, bardziej mu się chce. Ważne jest to, żeby zwrócić uwagę na to, żeby tego nie nadużywać. Mimo, że nie będziemy używali słowa „jeśli”, będziemy używali tej nagrody po wykonaniu zadania, ale jeżeli będziemy to robić za każdym razem, dziecko też się do tego przyzwyczai i będzie się spodziewało, że zawsze gdy zrobi jakąś najprostszą czynność nagrodę. Wtedy będzie miało to znamiona formy kontroli.
SYLWIA: Czyli to trochę tak jak w pracy z premią. Jeżeli ją dostajemy co miesiąc i jesteśmy do niej przyzwyczajeni, to ona już nie jest właściwie żadną nagrodą. Jeżeli dostajemy ją za coś szczególnego nie wiedząc przez tym zadaniem to faktycznie jest to miłe i przyjemne i motywuje do pracy.
OLA: Dokładnie tak. Premia to też jedna z form motywacji zewnętrznej.
SYLWIA: W jakich jeszcze sytuacjach te nagrody zewnętrzne mogą się okazać przydatne?
OLA: Są takie szczególne sytuacje, kiedy faktycznie nagroda, nawet powiedzenie dziecku wcześniej o tej nagrodzie, może być czymś przydatnym i nieprzynoszącym żadnej szkody. Na przykład w sytuacji, gdy dziecko czeka jakiś trudny, nieprzyjemny zabieg u lekarza, jakaś wizyta, której się boi. Możemy mu obiecać, że coś dostanie od nas. Będzie mu lżej, łatwiej. Jeżeli to jest jednorazowa sytuacja tego typu to nie zaszkodzi.
Na przykład jeśli dziecko uczestniczy w jakiejś długoterminowej terapii. Jest pod opieką logopedy. Powinniśmy zaufać specjaliście, jeżeli wykorzystuje on jakieś nagrody za wykonywanie małych kroków, postępów przez dziecko. Na pewno bardzo ważne jest to, co już wcześniej mówiłyśmy, że jeżeli dziecko samo wykazuje zainteresowanie aktywnością np. lubi sprzątanie, to nie mówmy mu, że jak posprząta pokój będzie mogło oglądać bajkę, bo ono w tym momencie pomyśli „faktycznie to chyba nie jest nic fajnego”. Mimo, że samo by na to nie wpadło.
Przy takim zastosowaniu nagród kluczowe jest to, żeby najpierw spróbować wykorzystać motywację wewnętrzną. Od tego zacząć, a zewnętrzną stosować doraźnie.
SYLWIA: To teraz powiemy trochę o roli relacji w budowaniu motywacji wewnętrznej. Co więc jest kluczowe dla budowania motywacji wewnętrznej?
OLA: Na początek trochę nauki. W dzieciństwie w każdej minucie powstają setki nowych połączeń, które nazywamy synapsami między neuronami. Każda interakcja z rodzicem odciska się w mózgu dziecka.
Więź, czyli właśnie relacja pomaga budować kapitał emocjonalny dziecka. Wpływa na umiejętność regulowania emocji, na bycie w relacji z innymi ludźmi. Efektem jest ciekawość, sposób radzenia sobie z trudnościami, motywacja wewnętrzna dziecka oraz otwartość na świat.
SYLWIA: W jaki sposób relacja przekłada się na fizyczny rozwój mózgu dziecka?
OLA: Tu jeszcze trochę nauki. Jest taka dziedzina jak neurobiologia interpersonalna, która zajmuje się badaniami pracy mózgu, a szczególnie tym jak związek z drugim człowiekiem wpływa na procesy motywacyjne, na regulowanie emocji i na doświadczenie bólu.
Według tej nauki dla dziecka bycie w relacji jest fundamentem rozwoju, a wspierająca relacja/wieź wpływa w taki sposób, że w mózgu uwalniają się duże ilości dopaminy. Dopamina to główny neuroprzekaźnik w tzw. układzie nagrody. Gdy dziecko ma do czynienia ze wspierającą relację uwalnia się też oksytocyna, zwana hormonem przywiązania, a to wycisza reakcję stresową, niweluje skutki stresu.
Więź stymuluje mózg do wydzielania serotoniny, endorfin, opiatów, co jest nazywane „koktajlem szczęścia”. Daje to energię do działania, pozytywne emocje. Stymuluje też rozwój płatów przed czołowych, a jest to obszar mózgu, który nazywany jest zarządcą i kierownikiem. Wpływa na umiejętne regulowanie emocji. Na koniec wspierająca więź wpływa na wielkość hipokampu, czyli struktury w mózgu, która odpowiada za pamięć, uczenie się, zarządzanie stresem. Wspierająca relacja/więź wpływa w ogromny stopniu na to co dzieje się w naszym mózgu
SYLWIA: Czyli dobra relacja uwalnia wszystkie pozytywne hormony w naszym ciele. To teraz trochę części praktycznej. Opowiedz Olu jak budować dobrą relację.
OLA: Teraz w końcu trochę praktyki. Może zacznijmy od tego jakie techniki, ćwiczenia zostały wskazane w książce, bo są naprawdę bardzo ciekawe.
Pierwszą techniką jest technika odzwierciedlania emocji, nazwana techniką „bądź empatycznym lustrem”. Aby ją zastosować trzeba wprowadzić pięć kolejnych kroków.
- Pierwszym krokiem jest nawiązanie więzi, aby uspokoić emocje dziecka. Czyli napotykamy jakiś problem to zaczynamy od tego, żeby spróbować postawić się w sytuacji dziecka. Próbujemy poczuć to co ono przeżywa.
- Drugim krokiem jest próba odzwierciedlenia emocji dziecka. Co to daje? Pozwala to na to, żeby dziecko zobaczyło swoje emocje i przeżycia. Naszą rolą jest pomóc mu w ich uporządkowaniu, zrozumieniu, uspokoić je. Jak można to zrobić? Powiedz dziecku jak się czuje w tym momencie. Opowiedz mu o tym co się stało. Próbuj powtarzać to co dziecko samo wcześniej powiedziało, tymi samymi słowami. Zachowuj się tak jak dziecko – jeżeli dziecko jest smutne, Ty też bądź smutny.
SYLWIA: Czyli nie chodzi o to, że mówisz dziecku „tak, rozumiem Cię”, tylko starasz się mu powiedzieć „widzę, że jesteś smutny” i Ty też w tym momencie nie masz banana od ucha do ucha, tylko też masz raczej smutną minę i wczuwasz się w to co czuje dziecko.
OLA: Nie chodzi o to, żebyś mówił „Nic się nie stało, wszystko dobrze”. Chodzi o to, żebyś powiedział „Widzę, że jesteś smutny. Widzę, że Twój miś stracił rękę. To może być trudne.”
- Staram się opisać jak najbardziej dokładnie, a dziecko właśnie, opisując trzeci krok – gdy ja dokładnie opisuję zachowanie i reakcję dziecka mogę też zwrócić mu uwagę na to jak jego uczucia/emocje wiążą się z tym jak reaguje jego ciało. Mogę zapytać np. czy bolał go brzuszek w tym czasie, albo że go boli. Różne takie sposoby. Wtedy on sam może powiedzieć – „faktycznie tak jest”.
- Kolejnym krokiem, gdy opiszemy jak to wszystko wygląda może być różna reakcja dziecka. Dziecko może się w tym momencie otworzyć. Mówić „Tak masz rację, tak było”, opowiedzieć więcej. Twoją rolą w tym momencie jest słuchać. Może się też tak zdarzyć, że dziecko nie będzie chciało rozmawiać, będzie zamknięte. Najważniejsze, aby w tym momencie nie naciskać tylko uszanować tą decyzję. Zapewnić, że Tobie zależy, że jesteś zainteresowany tym wszystkim, że jesteś otwarty i że może w każdej chwili do Ciebie
z tym problemem wrócić. - Te 4 kroki pozwalają na to, aby na końcu udało się wyciszyć emocje. Gdy dziecko poczuje się zrozumiane, jego uczucia zostaną nazwane i uporządkowane, to dziecko najczęściej samo zaczyna szukać rozwiązań. Wielu rodziców, którzy zaczynają stosować tą metodą, dziwią się, że dziecko nagle powiedziało „ok,nic się nie stało, wszystko jest dobrze”. Szuka rozwiązania. „To może ja temu misiowi – tata pomożesz mi, mama pomożesz mi, dasz mi igłę, może to razem przyszyjemy”. Nie myśli już o tym swoim smutku. Rodzic wczuł się w ten smutek, zrozumiał to i On już myśli o tym co mógłby dalej z tym zrobić.
Aby rodzic mógł stać się takim empatycznym lustrem potrzebna jest umiejętność empatii. Jest to taka umiejętność, którą Warto ćwiczyć.
SYLWIA: Jak ją możemy ćwiczyć?
OLA: W książce jest wskazanych kilka bardzo fajnych ćwiczeń, które można robić w większości mimochodem, jadąc w samochodzie, wykonując codzienne czynności.
- Zacznijmy od tego, że jadąc w samochodzie możemy zastosować ćwiczenie rozmyślania w korku. Zamiast denerwować się na to, że stoję w tym korku to mogę pomyśleć jak może się czuć osoba w samochodzie przede mną. Co mogło jej się przytrafić, jakie miała dzisiaj problemy. Ma to na celu zamianę złości i frustracji we współczucie i zrozumienie.
- Drugie ćwiczenie ma ten sam cel. Dotyczy chwil kiedy odbierasz telefon od telemarketera. Zamiast denerwować się i złościć możesz pomyśleć sobie co ta osoba po drugiej stronie może czuć. Kim ona jest, jakie ma kłopoty, z czym się spotyka. Wtedy najczęściej może pojawić się u Ciebie współczucie. Możesz pomyśleć, że jest samotną matką, która musi pracować w ten sposób, która musi pracować w ten sposób, żeby zdobyć pieniądze na utrzymanie swojego chorego dziecka. Trudno się złościć i frustrować jeżeli zmienisz swoje myśli.
- Kolejną rzecz tak naprawdę jest coś co często wykonujemy, a nie myślimy o tym że to może tak na nas wpływać. Czyli czytanie książek. Dlaczego? Najczęściej w książkach możemy znaleźć świat pokazany z perspektywy narratora. Ważne, żeby tutaj się chwilę zatrzymać, pomyśleć i faktycznie pomaga to rozwijać empatię Sami tak byśmy nie pomyśleli, a tutaj mamy inny punkt widzenia. Mogą to być zarówno książki dla dorosłych jak i dzieci.
Kolejne propozycji wymagają od nas włożenia trochę więcej energii, ale nie jest to jakiś bardzo wysoki poziom zaangażowania. Są to proste ćwiczenia.
- Na przykład „domowy kącik empatii”. Wiadomo jak to w domu nie zawsze jest miejsce i czas na rozmowę pełną empatii, taką jaką opisywaliśmy przy technice odzwierciedlania emocji. Warto zadbać o to, aby w domu mieć takie miejsce. Nie musi to być jakiś specjalny pokój, Może to być kanapa, wyznaczone miejsce na dywanie w pokoju. Ważne, żeby to było miejsce gdzie będziecie spotykać się z dzieckiem, gdy ono będzie potrzebowało Twojej uwagi w pełni, gdy będzie chciało być wysłuchane. Jedynym zadaniem rodzica, gdy będziecie w tym Waszym domowym kąciku empatii jest słuchanie, odzwierciedlanie emocji. Może być także zadawanie pytań, żeby pokazać swoje zainteresowanie.
- Kolejne ćwiczenie to ciasto empatii. Autorka opisuje, że w duńskich szkołach raz w tygodniu prowadzone są lekcje empatii, na których uczniowie wspólnie pieką ciasta. Później siadają przy tym cieście, w miłej atmosferze i poruszają różne ważne tematy.
Sam przyznasz, że na pewno łatwiej porozmawiać, porozumieć się jak się siedzi przy stole, w luźnej atmosferze i zajadając pyszne ciasto, które upiekło się wspólnie.
SYLWIA: Na pewno łatwiej przy cieście niż przy brokułach.
OLA: W książce możecie znaleźć przepis na to ciasto, ale tak naprawdę może to być dowolne ciasto, jakie sobie zażyczycie albo jakie lubicie.
Na koniec propozycja rodzinnej gry.
Rodzinna gra wiąże się z emocjami. Wiadomo, żeby wykazać empatię musimy rozumieć emocje drugiej osoby. Gra jest prosta, nie wymaga wielkiego wysiłku.
- Wystarczy 10 małych karteczek. Możecie pociąć jedną dużą kartkę.
- Wypisujecie na karteczkach przykładowe sytuacje, którym towarzyszą emocje. Na przykład Tomek zgubił ulubioną zabawkę, Ania idzie na basem z rodzicami. Inne tego typu zdania z opisem sytuacji. Ważne – jedna sytuacja to jedna emocja.
- Losujecie po jednej karteczce.
- Jakie jest zadanie? Zgadnąć jakie emocje może wywoływać dana sytuacja. Można zadawać różne pytania pomocnicze dla dziecka. Przykładowo: „Jak myślisz? Jak się czuje? Co Ty byś czuł w takiej sytuacji?”. Można wykorzystać karty obrazujące emocje. Można w dowolny sposób tę grę rozbudowywać. Na końcu powiemy Wam troszkę więcej o tym jaki prezent związany z tą grą mamy dla Was.
SYLWIA: Czy to już wszystkie ćwiczenia, które autorka poleca w książce „Dodaj mi skrzydeł. Jak rozwijać u dzieci motywację wewnętrzną”?
OLA: Takie konkretne krótkie ćwiczenia… Najważniejsze to tutaj już wskazałam. Są też jeszcze inne elementy praktyczne, które pozwalają budować dobrą relację, takie praktyczne, na które warto zwrócić uwagę.
Jednym z nich jest to, aby napełniać kubeczek dziecka. Co to ten kubeczek? Autorka w książce nazywa to magicznym kubeczkiem. Wyobraź sobie, że we wnętrzu dziecka znajduje się kubeczek. Gdy jest wypełniony dziecko może się rozwijać i wzrastać. A co taki kubeczek wypełnia? Taki kubeczek wypełnia Twoja bezwarunkowa miłość i pełna akceptacja dziecka jako osoby. Możesz się starać wypełniać ten kubeczek, ale czasami zdarza się tak, że te starania mogą być nieudane. Dlatego bardzo ważne jest to, aby uczyć się jak okazywać dziecku miłość, akceptację, uwagę, w taki sposób, aby dziecko mogło też samo napełniać ten kubeczek. Autorka mówi tutaj o sposobach związanych z ….
SYLWIA: … napełnianiem tego kubeczka.
OLA: Opiera się na 5 językach miłości, które zostały opisane przez Garego Chapmana. W tym momencie od razu możemy polecić książkę o językach miłości. Tych książek
o językach miłości jest kilka. Nie tylko w relacji z dzieckiem, ale także w małżeństwie – jest to ważna i przydatna wiedza. Jest też książka dla samych mężczyzn. Więc można też mężom polecić. Wiedza ta jest naprawdę odkrywcza, przynajmniej dla mnie taka była, że każdy może mieć inne języki miłości, które wpływają na to, że czuje się kochany, akceptowany.
Są takie języki jak: dotyk, słowa, czas, działanie i podarunki. Co to oznacza?
Każdy może w inny sposób okazywać swoją miłość i w inny sposób odbierać.
W przypadku dzieci bardzo ważne jest to, żebyśmy próbowali okazywać uczucia, akceptację, miłość dziecku na każdy z tych sposobów, żeby nasze dziecko czuło się w pełni kochane. Co w ramach każdego z tych języków możemy zastosować?
- Pierwszy język, czyli dotyk.
- To jak się możemy domyślić – przytulanie. Co to daje? Przede wszystkim: ładowanie akumulatorów, pozwala na wyciszenie się. Jest to też dobry sposób na trudny poranek, zamiast od razu się denerwować czasami wystarczy 5 minut dla relacji, dziecko jest inne, lepiej z nami współpracuje, chętnie.
- Drugim sposobem w ramach dotyku mogą być wzajemne siłowanki z dzieckiem, czyli bitwy na poduszki, walki na gilgotki, łaskotki, różne przepychanki. Ważne jest tutaj, żeby ustalić zasady takiej gry i znak stop. Czemu? Dzięki temu dziecko ma poczucie kontroli takie zabawy i jest to dla niego przyjemność.
- Trzecią formą dawania miłości w ramach języka jakim jest dotyk są masażyki. To bardzo dobry rytuał wieczorny, który pozwala na uspokojenie, wyciszenie dziecka. Tutaj mamy pełną dowolność, pomysłów jest ogrom. Może to być zagniatanie ciasta na pizzę całymi dłońmi, wystukiwanie rytmu piosenki opuszkami paluszków lub robienie większych/mniejszych kółeczek palcem.
- Drugi język miłości to słowa. Czasami o tym zapominamy, choć wiemy o tym, że to oczywiste. Mów swojemu dziecku, że je kochasz, że jest wartościowe, że jest akceptowane. Ważne, żeby nie mówić, że kocham Cię za coś, że kocham Cię gdy jesteś taki i taki. Żeby nie było tak, że te słowa są tylko gdy dziecko jest grzeczne. Na pewno warto używać słów, aby dostrzec i zauważyć wysiłki i starania dziecka. Cieszyć się z sukcesów. Dzielić się radością z odkrywania świata słowami.
- Trzeci język to czas. Tu bardzo ważne jest nie tylko to ile czasu spędzamy z dzieckiem, ale przede wszystkim to, żeby to był czas tylko dla dziecka. Często jest używane takie pojęcie, żeby był to specjalny czas. Ważne jest to, aby poświęcić dziecku pełną uwagę. Czyli tylko dziecko. Jeśli mamy więcej dzieci to, żeby znaleźć dla każdego dziecka taki czas. Nie musimy się przerażać, że to musi od razu być nie wiadomo ile czasu. Po prostu, żeby to było przynajmniej 15 minut dziennie.
- Dobrą praktyką jest, aby wyłączyć w tym czasie telefon. Jeśli zadzwoni nam telefon dziecko zachowuje się gorzej, Dziecko próbuje swoją uwagę zdobyć swoim zachowaniem. Jeżeli dziecko gra na komputerze to podejdź, zobacz, zapytaj, zainteresuje się tym co ono robi.
- Autorka zwraca uwagę na rodzinne rytuały, które pozwalają na to, żeby rodzina miała poczucie wspólnoty, wzmacniają więzi. Mogą to być wspólne posiłki, wycieczki, filmowe wieczory na kanapie czy różne inne. Na pewno warto też zastosować u siebie takie rytuały jak pożegnania i powroty, które też wiążą nas ze sobą i powodują, że jesteśmy sobie bliżsi.
- Czwarty język to działanie. Po prostu codzienność. Ugotujcie coś razem, posprzątajcie. Traktujcie obowiązki jako przyjemność.
- Ostatni to podarunki. Nie chodzi o materializm. Chodzi o to, żeby czasem zrobić jakiś mały prezent, drobiazg, zostawić jakiś liścik.
Na koniec najważniejsze – abyś mógł napełnić kubeczek swojego dziecka najpierw twój kubeczek musi być pełny. Najpierw musisz zaspokoić swoje potrzeby. Żebyś miał siłę na to, aby dać coś z siebie więcej dziecku. Pamiętaj: aktywność fizyczna, zdrowe odżywanie, otaczanie się wspierającymi osobami na pewno pomoże.
SYLWIA: Co faktycznie daje dziecku dobra relacją?
OLA: Przywiązanie to najbardziej znacząca relacja w życiu dziecka. Autorka w książce zwraca uwagę na dwie ważne role rodzica/opiekuna – aby był bezpieczną bazą i bezpieczną przystanią.
SYLWIA: I jaka jest różnica?
OLA: Bezpieczna baza oznacza, że dziecko ma poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do rodzica. Może uczyć się nowych rzeczy, może poznawać świat. To znaczy, że jeżeli jesteś obok ono robi swoje. Wydaje Ci się, że to nie ma znaczenia czy jesteś czy Cię nie ma. Jak tylko odejdziesz kawałek woła, patrzy, szuka. Czyli potrzebuje Ciebie obok, potrzebuje wiedzieć, że w razie czego będzie miało Twoją pomoc.
Dzięki temu dziecko otrzymuje wskazówki jak się zachowywać w danej sytuacji. Ono chce być zauważone. Wie, że może liczyć na wsparcie i pomoc. Na pewno ważne jest to, żeby to było wsparcie a nie wyręczanie. Żeby dziecko budowało wiarę we własne możliwości, żeby ta wiara nie było podkopywana.
Natomiast druga rola bardzo ważna to bezpieczna przystań. Dziecko chce czuć, że gdy skończy eksplorować, poznawać świat czeka je powitanie z otwartością i radością. Bezpieczna przystań to również pomoc w uporządkowaniu i nadaniu znaczenia emocjom, myślom, wyobrażeniom. To pocieszenie i ukojenie.
Przez przywiązanie najczęściej określa się pierwszą wieź, która łączy niemowlę z opiekunami. Tak naprawdę trwa przez całe życie. Każdy człowiek potrzebuje dobrych relacji, aby rozwijać swój potencjał.
Na co wpływa jakość przywiązania? Taka bezpieczna relacja? Przede wszystkim na poczucie szczęścia w relacji z rodzicami, na samodzielność, na bycie w dobrych kontaktach z innymi ludźmi, z rówieśnikami, z rodzeństwem. Wpływa na poczucie własnej wartości, na wiarę we własne możliwości. Powoduje, że taka osoba ma wewnętrzne umiejscowienie poczucia kontroli i lepiej radzi sobie z emocjami.
SYLWIA: Było o motywacji zewnętrznej, wewnętrznej, o relacji. Czy to już wszystko, żeby zamknąć temat motywowania dziecka?
OLA: Tak naprawdę w książce tych tematów jest bardzo dużo. Postanowiłam, żebyśmy w tym odcinku omówiły trzy. Trzeci, który nam został to nastawienie.
SYLWIA: O co chodzi z tym nastawieniem?
OLA: Co to w ogóle jest? Nastawienie to zbiór myśli i przekonań na temat sukcesu i porażek. To nastawienie wpływa na budowanie motywacji wewnętrznej. Mamy dwa rodzaje nastawienia: nastawienie na rozwój i nastawienie na trwałość.
SYLWIA: Czym jest nastawienie na rozwój, a czym nastawienie na trwałość?
OLA: Zacznijmy od nastawienia na rozwój. Oznacza, że w każdym momencie życia mogę się zmieniać, uczyć, rozwijać. Inteligencja i talenty mogą, a nawet powinny być rozwijane. To nastawienie na rozwój wiążę się właśnie z tym o czym wspominałyśmy w pierwszym odcinku, co było początkiem naszego zainteresowania czyli inteligencje wielorakie.
To jest związane z tym, o czym Ty będziesz opowiadać więcej w następnym odcinku.
Sukces zależy od pracy, włożonego wysiłku, zaangażowania. Taka osoba, która jest nastawiona na rozwój traktuje wyzwania jako możliwość nauki czegoś nowego. To sama ta nauka, to wyzwanie jest ważniejsze od celu. Taka osoba cieszy się z procesu dochodzenia do tego celu.
Neuronaukowcy mówią, że mózg jest wyjątkowo plastyczny i możemy rozwijać i uczyć się w każdym wieku. Więc tak naprawdę swoje nastawienie możemy zmienić w każdej chwili. W rozwoju dzieci mówi się o tym, że najłatwiej, najwięcej mogą nauczyć się do 6 roku życia. Oznacza to tylko łatwość przyswajania informacji. Tak naprawdę rozwijać, uczyć się możemy kiedy tylko chcemy.
Co ważne? Żeby Twoje dziecko miało nastawienie rozwojowe najpierw Ty musisz takie mieć. Jeśli takiego nie masz To czas na zmianę. Osoba nastawiona na rozwój traktuje porażkę jako informację zwrotną o tym co może zrobić inaczej. Cieszy się z porażki, bo jest to dla niej część procesu uczenia się. Dzięki każdej porażce wie, że nauczyła się czegoś nowego. Lubi konstruktywną krytykę, bo to dla niej możliwość rozwoju, stawania się lepszym. Samouczenie się daje radość i satysfakcję.
Drugim nastawieniem, które nadal jest bardzo często spotykane jest nastawienie na trwałość. Tutaj sukces definiowany jest jako efekt wrodzonych talentów, predyspozycji czy inteligencji. Taka osoba wierzy w to, że inteligencja i talenty to są cechy stałe, niezmienne. W ten sposób kształtuje obraz własnej osoby jako kogoś inteligentnego, utalentowanego. Jeżeli ten obraz się nie zgadza, to wtedy traci poczucie własnej wartości, czuje się gorzej.
Rozwój i uczenie się może wiązać się z lękiem. Jeżeli pojawia się jakaś niepewna sytuacja, krytyka to wtedy obniża się jej samoocena. Pojawia się wysoki poziom lęku. Samoocena zależy od poczucia bycia mądrym i zdolnym.
SYLWIA: Czyli chcesz przez to powiedzieć, że nie możemy dziecku mówić, „ale Ty masz talent do tej czy innej rzeczy”, raczej doceniać pracę którą wkłada w daną aktywność czy zadanie.
OLA: Raczej zwracać uwagę na to, że sukces zależy od tego ile włożymy w niego wysiłku, pracy. Czy się uda czy się nie uda. Jeżeli się nie uda, uczyć dzieci, aby wyciągały z tego wnioski. Żeby to zrobić to trzeba samemu też tak myśleć i postępować.
Osoby nastawione na trwałość najczęściej reagują na porażkę w sposób bardzo osobisty. Na przykład, gdy coś im się nie uda myślą „nie nadaję się, nie mam talentu do tego, to nie jest moja mocna strona”. To jest jeden sposób reakcji.
Drugi sposób to obwinianie innych. Niebranie odpowiedzialności na siebie. Czyli już nie myślenie, że to ja się nie nadaję, tylko „inni się nie nadają, to oni nie potrafią mnie docenić, oni coś zrobili nie tak”. Tutaj błędy czy porażki, taka osoba traktuje jako wyraz swojej niekompetencji, swojego braku zdolności. Powoduje to, że szybko się zniechęca, spada jej motywacja do działania, pojawia się strach. Porażka to wynik braku zdolności czy talentu.
Skąd ta teoria o nastawieniu na trwałość i na rozwój? Taki podział wprowadzić profesor Karol Dweck z Uniwersytetu Stanforda. Czym się zajmował? Badał wpływ postrzegania inteligencji i zdolności, a także sukcesów i porażek na nasze życie. Stwierdził, że największe sukcesy odnoszą osoby, które interpretują swoje umiejętności i talenty w inny sposób niż te, które mają tendencje do szybkiego poddawania się w obliczu niepowodzeń.
SYLWIA: Tak mnie trochę przeraziłaś tym nastawieniem na trwałość widzę nawet u siebie braki. Może są jakieś ćwiczenia, co możemy zrobić żeby walczyć z tym przede wszystkim u siebie?
OLA: Chciałam wskazać trzy ćwiczenia, które zostały opisane w książce. Pierwszy jest bardzo ciekawy i prosty, a w taki dosadny sposób pokazuje jak takie nastawienie może działać. Jest to eksperyment z mrówką i myślę, że każdemu dziecku taki eksperyment się spodoba, bo jest ciekawy. Jak to robimy?Potrzebujemy kartkę i mrówkę.
SYLWIA: Taką żywą?
OLA: Taką żywą. Pokazujemy w tym doświadczeniu dziecku w jaki sposób to nastawienie przekłada się na działanie. Jak to zrobić? Mamy kartkę i mrówkę. Kartka pusta. Kładziemy mrówkę na kartkę, albo podsuwamy jej kartkę tak żeby mrówka się na niej znalazła i obserwujemy co się dzieje. Wiesz co się dzieje?
SYLWIA: Pewnie będzie się poruszać po tej kartce.
OLA: Mrówka chodzi po całej tej kartce. Co dalej? Bierzemy flamaster, kredkę, cokolwiek. Rysujemy w koło tej mrówki okrąg. W tym momencie mrówka zaczyna chodzić obok linii. Zaczyna mieć trudności z przekroczeniem linii. Chodzi w środku koła. Już nie chodzi po całej kartce, już ogranicza swój ruch do tego koła.
SYLWIA: Tam się czuje bezpieczna. To jest taka jej strefa komfortu.
OLA: Jak myślisz jakie wnioski?
SYLWIA: Ta linia to nasze bariery, przeszkody. Przekroczenie tej strefy komfortu, w której się dobrze czujemy. Ta mrówka to my, a obrysowanie flamastrem to przeszkody, które sobie sami nieraz wmawiamy.
OLA: Jeśli myślisz sobie, że nie masz talentu do matematyki sam zaczynasz sobie rysować taką niewidzialną przeszkodę. Sam zamykasz się na nowe możliwości rozwoju w tym obszarze. Potwierdzasz wtedy tą teorię. Mówisz nie mam talentu do matematyki, zamykasz się, nie korzystasz z różnych okazji i wtedy pozostajesz w tym przekonaniu.
Drugie ćwiczenie, które może okazać się przydatne to identyfikacja demotywujących myśli.
Czasami trzeba sobie zdać świadomość z tego jak się myśli. Na codzień nie zwracamy na to uwagi. Czasami warto się zatrzymać i przyjrzeć. To ćwiczenie na pewno warto zastosować dla siebie jako dorosłego, a także dla dzieci starszych, powyżej 9 lat.
Jak to zrobić?
Zapisywać sytuacje, gdy coś Ci się udało, gdy ktoś skrytykował Twoją pracę, gdy nie udało Ci się osiągnąć tego co chciałeś mimo starań. Wtedy te sytuacje obserwujesz i opisujesz szczególnie pod kątem tego: Co sobie pomyślałeś? Jakie były Twoje emocje? Co zrobiłeś? Zapisujesz to wszystko i wyciągasz wnioski. Skupiając się przede wszystkim na tym Jakie myśli Ci towarzyszyły? Czy te myśli były wspierające czy demotywujące? Co mówią o Tobie, o twoich sukcesach, o porażkach? Czy to jest prawda? Tak naprawdę jakie mogą być myśli alternatywne? Jak możesz to wydarzenie, tą sytuację zinterpretować w inny sposób.
Często po takich obserwacjach zdajemy sobie sprawę jak naprawdę myślimy i w jaki sposób nasze myśli, postawa, nastawienie wpływają na nasze działanie.
I ostatnie ćwiczenie bardzo podobne do poprzedniego – obserwacja komunikatów, które wysyłasz do innych. Już nie tylko Twoje myśli, ale to co mówisz innym. Można zastosować dziennik samoobserwacji. Opisujesz sytuację i swoją reakcję. Co pomyślałeś, poczułeś, zrobiłeś? Co powiedziałeś do innych? W ten sposób można też wyciągnąć wiele ciekawych wniosków.
SYLWIA: Słuchając tego zauważałam, że nastawienie na rozwój to, coś co w sumie zapoczątkowało nasze działania i jest naszym przewodnim kierunkowskazem – drogowskazem. Tak jak nasza nazwa Rodzicielski Drogowskaz wskazuje.
OLA: Właśnie tak samo myślę. Czytając ten rozdział o nastawieniu znalazłam świetny cytat, który pasuje mi właśnie do tego, o co nam tak naprawdę chodzi, czyli „nastawienie na rozwój to wiara w to, że potencjał obecny w każdym człowieku, podobnie jak umiejętności czy zdolności może być rozwijany za pomocą odpowiednich strategii uczenia się, wkładanego wysiłku i wsparcia innych.”
SYLWIA: To teraz Olu jeszcze na sam koniec powiedz jakie jeszcze inne ciekawe tematy możemy znaleźć w omawianej książce.
OLA: Tak naprawdę w każdy rozdziale, w każdym temacie omawianym możemy znaleźć coś dla siebie. W książce możemy poczytać jeszcze o mitach w motywacji, o tym jak ważna jest wiara w dziecko (szczególnie odkrywanie jego talentów), o roli wartości i celów (z uwzględnieniem wyznaczania kierunku, nauki planowania), o kompetencjach (szczególnie współpracy zamiast rywalizacji), o mądrych pochwałach i słowach krytyki – narzędzia jakie można stosować zamiast pochwał, o wspierającym dialogu wewnętrznym (jak walczyć z wewnętrznym krytykiem, a co dobrego może wnieść wspierający język), o rozwoju autonomii (czyli samodzielnym decydowaniu, o wyznaczaniu granic), o wpływie pozytywnych emocji na budowanie motywacji wewnętrznej, o samoocenie, o motywacji opartej na współpracy. No i doszłyśmy do końca.
SYLWIA: Na koniec chciałabym podsumować to o czym Ola nam opowiedziała. Jeśli powiem coś nie tak to popraw.
Po pierwsze w motywowaniu wewnętrznym najważniejsza jest relacja. Po drugie bardzo ważne jest nastawienie. Jeżeli dwie rzeczy będą współgrać to będziemy w stanie motywować się wewnętrznie i będziemy też takiej motywacji mogli nauczyć nasze dziecko nauczyć. Trzecią ważną rzeczą jest to, że my jesteśmy przykładem dla dziecka. Dziecko czerpie od nas wszystkie pozytywne i negatywne wzorce.
W podsumowaniu chciałyśmy z czystym sumieniem polecić Wam książkę
OLA: „Dodaj mi skrzydeł. Jak rozwijać u dzieci motywację wewnętrzną ?”
SYLWIA: Której autorem jest…
OLA: Joanna Steinke-Kalembka.
SYLWIA: Teraz już na sam koniec obiecany prezent.
OLA: Możecie pobrać go z naszej strony www.rodzicemjestem.pl. Są to dodatkowe materiały, które pozwolą Wam rozwijać empatię, pracować z emocjami swoimi i dzieci.
SYLWIA: To już wszystko w dzisiejszym odcinku. Dziękujemy Wam, że byliście z nami i zapraszamy na trzeci odcinek. Tym razem trochę więcej będę mówić ja. Kolejny odcinek będzie o inteligencjach wielorakich. Mamy nadzieję, że będziecie z nami. Do usłyszenia!
OLA: Do usłyszenia!
To był podcast Rodzicem Jestem. Dziękujemy za wysłuchanie. Po więcej zapraszamy na fanpage Rodzicielski Drogowskaz, stronę podcastu www.rodzicemjestem.pl oraz blog www.rodzicielskidrogowskaz.pl. Jeśli spodobał Ci się podcast zostaw swoją opinię na iTunes. Dzięki temu będziemy wiedzieć, że to co robimy ma sens. Do usłyszenia!